Skontaktuj się z nami tel. +48 22 446 83 80

Rejs w Turcji 2006

Przygotowania do rejsu 

Już w grudniu, na 9 miesięcy przed rozpoczęciem rejsu, za pośrednictwem agencji PUNT dokonaliśmy rezerwacji czarteru dwóch jachtów: Bavaria 42 (wersja 7-osobowa) i Bavaria 46 (wersja 9-osobowa) z firmy Kiriacoulis, której flotą w Marmaris zarządza turecka firma o wdzięcznej nazwie PUPA. I chociaż czarteru dokonywaliśmy z dużym wyprzedzeniem, to termin rejsu musieliśmy dostosować do możliwości czarteru dwóch jachtów, ponieważ grafik czarterów już wtedy był częściowo zapełniony. Rezerwacji biletów lotniczych dokonywaliśmy w maju. Ponieważ w Marmaris nie ma lotniska, wybraliśmy opcję “samolot-prom”: lot na Rodos z międzylądowaniem w Atenach, a następnie promem do Marmaris. Alternatywę stanowi przelot na jedno z tureckich lotnisk i przejazd samochodem do Marmaris.

Kalendarium rejsu:

8 września (piątek)

O godzinie 21 spotykamy się na lotnisku na Okęciu. O godzinie 22.40 rejsowym samolotem LOT-u wylatujemy do Aten, skąd po krótkim oczekiwaniu lecimy na Rodos.

9 września (sobota)

O świcie lądujemy na Rodos. Sprawnie przemieszczamy się taksówkami z lotniska do portu (15 euro za kurs), gdzie oczekuje na nas prom do Marmaris (bilet w obie strony za 61 euro). Na tureckiej ziemi stajemy przed godziną 10 rano. Przy odprawie celnej wykupujemy wizy tureckie (10 euro od osoby). Telefonicznie potwierdzamy położenie mariny (PUPA Marina w Ada Agzi Bay, około 3 km na południe od Marmaris) i dostajemy pierwszą przestrogę: cenę za taksówkę potwierdzić należy przed wsiadaniem! Ponieważ jachty są jeszcze sprzątane, zażywamy pierwszej kąpieli w zielonej zatoczce, w otoczeniu palm i eukaliptusów. W restauracji degustujemy rybę i ustalamy podział obowiązków: jedna część załóg będzie przejmować jachty, druga część uda się na zakupy (zapasy zabrane z kraju ograniczały się do kilku puszek tradycyjnej mielonki i suszonych wędlin; wynikało to nie tyle z oszczędności, co z faktu, że wcześniej już wiedzieliśmy o tym, że tureckie wędliny nie do końca odpowiadają naszym gustom). Na jachcie czeka na nas firmowa czapeczka, butelka wina, tureckie orzeszki i broszura „The Bay Express“, która opisuje najciekawsze miejsca od Bodrum do Finike i świetnie uzupełnia dostępną na jachcie, rewelacyjną locję żeglarską Roda Heikella „Turkish Waters & Cyprus Pilot“ (6th edition,2001). Od Yilmaza, który tu zarządza, otrzymujemy dokumenty jachtu i protokół odbioru, według którego – punkt po punkcie – sprawdzamy wyposażenie jachtu. Obydwa jachty wyprodukowano w 2005 roku. Bavaria 46 nie była wyposażona w ster strumieniowy, natomiast Bavaria 42 tak, ale jego moc i możliwości były znikome (praktyka wykazała potem, że jest to urządzenie na wodach tureckich zbędne). Jachty były wyposażone w zbiornik fekalii, który jest użytkowany w czasie postojów w portach lub na kotwicowiskach, a opróżniany po odpłynięciu od brzegu na odległość 3 mil. Nowością na jachtach było też wyłączanie silnika przyciskiem (a nie cięgnem dekompresji), zgrabny otwór w bimini, który umożliwia sternikowi obserwację grota i wskaźnika kierunku wiatru na topie masztu oraz zamontowany system umożliwiający zrzucanie grota z kokpitu. Dodatkowym luksusem było także wyposażenie każdego z jachtów w dwie lodówki. Wieczorem omawiamy trasę rejsu. Ustalamy punkt docelowy: Kuşadasi i zwiedzanie Efezu; szczegóły i dalsza część trasy zależnie od okoliczności. Ostatecznie zrealizowaliśmy wariant własny – popłynęliśmy na wschód i na północ osiągając odległe o prawie 200 Mm Kuşadasi, gdzie zrealizowaliśmy główny punkt programu: zwiedzenie Efezu; potem powróciliśmy w okolice Marmaris i płynąc na wschód zwiedziliśmy Fethiye i Ekincik.

Rejs w Turcji 2006

10 września (niedziela)

O świcie opuszczamy Marmaris. Po wyjściu z zatoki napotykamy rześki wiatr zachodni, zwykle w ciągu dnia wiejący z siłą 3-6°B. Wrześniowa pogoda jest przecudna – niebo bezchmurne, temperatury w dzień 26-30°C, temperatury w nocy 20-22°C. Pogoda taka towarzyszyć nam będzie prawie przez cały czas. Halsujemy pod Rodos i z powrotem, i na południowy postój stajemy w uroczej zatoczce Serçe. Ukształtowanie tureckiego wybrzeża jest fantastyczne – z daleka wygląda jak ściana nieprzystępnych gór, ale gdy podpływamy bliżej, to co kilka mil znajdujemy liczne zatoczki i osłonięte kotwicowiska. W zatoczce Serce stajemy przy boi i udajemy się na ląd na posiłek. W prymitywnym lokalu (zadaszony taras ze stołami i zapleczem kuchennym) z trudem udaje się nam zamówić kalmary (bariera językowa stanowi w Turcji czasem problem), które pochłaniamy wraz sałatką warzywną i świeżo pieczonym chlebem. Jednak cena jaką przychodzi nam zapłacić, wydaje się być zbyt wygórowana – pokonując wewnętrzne opory prowadzimy twarde negocjacje i wyciągamy wniosek: zawsze przed zamówieniem czegokolwiek należy sprawdzić i wynegocjować ceny, a jako 15-osobowa grupa będziemy tu mieli pewne argumenty. Wieczorem dopływamy do miasteczka Datça, gdzie przy hałaśliwym nabrzeżu miejskim (woda, prąd, toalety płatne) stajemy na kotwicy z dziobu i cumach rufowych. Kolację spożywamy w rekomendowanej restauracji „Kebapça“.

11 września (poniedziałek)

Przy sprzyjającym wietrze wychodzimy z Datcy na żaglach, halsujemy w morze przy zachodnim wietrze 4-6°B i w południe kotwiczymy przy pomoście w Knidos. Zwiedzamy starożytne ruiny i resztki świątyń, podziwiamy widok z amfiteatru i o 16.00 ruszamy w morze, jednak gdy siła przeciwnego wiatru wzrasta do 7°B rezygnujemy z halsówki do Bodrum i wracamy do Knidos. Nasze decyzje są zbieżne z opisem Knidos w „The Bay Express“: „Ze względu na strategiczną lokalizację Knidos był jednym z najbardziej znanych miast handlowych w starożytności. Dzisiaj starożytny port oferuje przyjazne kotwicowisko dla załóg, które żeglują na północ, ale nie chcą się spierać z północnym wiatrem, który czyni przylądek trudnym do przejścia“. Realizujemy także przemyślną strategię kulinarną: wysyłamy umyślnego negocjatora, który dla naszej grupy zamawia stoliki i ustala 25% upustu od cen z menu. Podziwiając widok na zatokę jemy pyszny ser, sałatki, kalmary, ryby i wino. Potem jeszcze wieczorne śpiewy, które tutaj nie spotykają się z żadnym sprzeciwem ze strony innych jachtów.

Autor: Jan Wilam

 

 

Posty w kategorii

Siedemnaście długich dni. Rejs na Islandię.

Siedemnaście długich dni czyli rejs na Islandię

Siedemnaście długich dni: 2.06.2012 (Bergen) Do Bergen dotarliśmy około godziny 22:00. Przywitało nas piękne... więcej »

zobacz więcej
szkolenie voditelj brodice chorwacja

Po egzaminie na patent Voditelj Brodice

Wszystko co warto wiedzieć o egzaminie na patent Voditelj Brodice okiem kursanta.

zobacz więcej

Punt

Stryjeńskich 15A lok 5 (1 piętro)

02-791 Warszawa

tel. +48 22 446 83 80

fax +48 22 894 00 42

 

info(@)punt.pl

MENU
Mamy dla Ciebie prezent!

Zapisz się do naszego NEWSLETTERA
i odbierz darmowy przewodnik po trasie rejsu z Trogiru