Kapi Creek
Zatoczka jest bardzo mała, porośnięta sosnami i całkowicie wypełniona przez jachty. Motorowe cumują najczęściej do brzegu, natomiast żaglowe korzystają z dwóch kei, przy których zmieści się około 35 jednostek. Obsługa podaje mooringi i odbiera cumy. Wieczorem wszyscy wychodzą z jachtów i stołują się w restauracji, która podobno działa tu nieprzerwanie od ponad 35 lat. Panuje tu bardzo serdeczna atmosfera. Stoliki ustawione są tuż nad wodą. W chłodniejsze dni rozdawane są koce, a właściciel restauracji dosiada się do gości i opowiada lokalne historie.
Zatoka Kapi Creek jest bardzo bezpieczna przy każdym kierunku wiatru. Dodatkowo ze względu na swoją lokalizację, jest to popularny przystanek dla osób przybywających lub opuszczających Skopea Limani. Nic dziwnego, że podczas naszego rejsu była to najbardziej zatłoczona zatoczka. Cumując w tym miejscu warto wybrać się na spacer. Można wybrać opcję dla zapaleńców i dotrzeć po skałach na szczyt pobliskiego wzgórza gdzie powiewa turecka flaga, lub przejść ścieżką wśród lasów piniowych na drugą stronę wzniesienia, aby podziwiać otwarte morze.
Jeśli zabraknie miejsca w Kapi Creek, można rzucić kotwicę w sąsiedniej zatoczce Ravine Cove. Jest tam niewielka plaża oraz majestatyczne, wznoszące się na kilkanaście metrów w górę, pionowe skały. Śniadanie w takim miejscu – przeżycie bezcenne.